Najnowsze komentarze
Witam, poszukuje danych regulacyjn...
Witwm panowie w romecie adv 125 fi...
masz zupełną rację, motocykl najcz...
Graffy: niestety nie pamietam :/
Kolega nic nie wspomina o podkładk...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

27.05.2015 12:40

Plucha

Od czasu ostatniej gleby w deszczu minęło już nieco czasu, miałem okazję już polatać trochę po mokrej nawierzchni więc chciałbym podzielić się wnioskami do jakich doszedłem.

Ważna informacja. To co jest poniżej, to są wymysły świeżego kierownika który za mało myślał i nie sprawdził bieżnika opon oraz ich wieku. Tylna opona miała ~0.3mm poniżej ustawowej 1.6mm wysokości, a przednia była w wieku motocykla 5 lat, bierznika ciut więcej. I to było głównym powodem gleb w deszczu, łatwość uślizgu ze względu na niską przyczepność. Po wymianie opon motocykl klei się do asfaltu jak szalony, a w deszczu jest całkiem OK. Pozdrawiam

--

Jazda pod prysznicem nie jest specjalnie przyjemna, większość się chyba zgodzi. Ale jeśli ktoś korzysta z moto tak jak ja, czyli na codzień, w dojazdach do pracy, to musi się raczej z kaprysami natury pogodzić i je okiełznać, a nie z nimi walczyć. Wiadomo, wielu motocyklistów odstawia wtedy moto, zabiera osobówkę bądź wsiada w zbiorkoma. Jednak wolę przećwiczyć i oswoić to czego się boje.

Poniżej są moje własne przemyślenia delikatnie uzupełnionę literaturą, nie sugeruję nikomu stosować czego piszę, jestem świeży i mogę się mylić, eksperymentuje i kombinuje na własny rachunek i na własne zdrowie. Tyle słowem ostrzeżenia. Czytasz post, czytaj również komentarze.

Poczekaj 30 minut, to chyba zna każdy. W tym czasie wszelkie smary, oleje, piach itd rozlewają sie po całej nawierzchni i jest bardzo ślisko. To był mój błąd dnia kiedy wykręciłem pierwszego orła. Zero pisków, niczego, jak na lodzie tylne koło zjechało w bok, kontra zbyt późna i pocałunek asfaltu. W zasadzie wczoraj na własne oczy widziałem ile tego na serio jest, kolorowe plamy na sporej części jezdni, czasem przykrywające cały pas. Jest tego sporo, także podstawowa zasada nr 1: przeczekać pierwsze 30 minut deszczu. Gdziekolwiek. Czasem stacja benzynowa (najlepsza opcja), czasem lasek, przystanek, sklep. Jak się człowiek wywróci to strata czasu będzie jeszcze większa.

Ubór. Ja zakupiłem pełny kombinezon przeciwdeszczowy w Larssonie, wcześniej jeździłem jedynie z nałożoną kurtką rowerową (na kurtkę motocyklową). Lecz jak zaczyna mocno padać, a ma się niską szybkę i niepełne owiewki jak ja w cbf125 (takie fabryczne nic nie zakrywające) to pełne pokrycie ciała jest bardzo ważne. Kiedy jest się mokrym, dużo uwagi nieświadomie poświęca się temu jak jest niewygodnie, jak zimno. To odciąga od jazdy i może skutkować błędem. Najlepszy byłby kombinezon z krzykliwym kolorem typu jaskrawa zieleń, pomarańczowy czy żółty. Ja mam czarny z odblaskami, cóż :)

Bądź widoczny. Wiąże się to też z poprzednim punktem, ale to co mam na myśli to pozycja na drodze. Nie ma w zasadzie najlepszej, tak myślę, czasem trzeba się ustawić na lewej, czasem na prawej w zależności kto ma nas zobaczyć.

Bez szaleństw. Staram się nie wariować, raczej nie wyprzedzam, nie świruje, nie odkręcam rolgazu mocno, nie składam się w zakręty. Przy okazji skrętów warto wspomnieć o pozycji na maszynie. Im bardziej ściskam nogami bak tym więcej kontroli. Ręce bezwzględnie luźno. A sklejanie się do baku pozwala skręcać przy bardziej pionowym moto (samemu się lekko przechylając). Ważna jest pozycja od samochodów. Musi być spora odległość ze względu na technikę hamowania (przynajmniej moją).

Hamowanie. Zero hamowania tylnym kołem. Nie naciskam hamulca tylnego, bardzo łatwo wpada w uślizg. Tym samym zero hamowania silnikiem bo to jest właśnie hamowanie tylnym kołem za pomocą innego elementu spowalniającego (napęd). Jedyny sposób w jaki hamuje to wysprzęglenie silnika i hamulec przedni. W czasie 1s ściskam dźwignię tak by przenieść masę na przód i dociążyć koło a potem już mocny ścisk tak bym czuł "granice ślizgu", oczywiście to w krytycznej sytuacji. Nie zawsze trafię, czasem zrobię to za lekko, czasem za mocno (ale odpuszczam natychmiastowo w takim wypadku). Przy spowalnianiu do świateł, czy w ruchu po prostu wysprzęglenie i delikatnie przód. Lubię również wcześniej zaświecić hamulcem, tzn "być przygotowanym i przygotować tych za mną" :).

Zasada 12 sekund zwiększa ramy, w zasadzie staram się ogarniać wzrokiem całą przestrzeń przed sobą i za sobą na tyle ile widzę. Póki co na głos bądź w myślach powtarzam sobie co inni kierowcy robią i co myślę że będą robić. I zachowuję się adekwatnie do sytuacji. Jeśli muszę ścisnąć hamulec wcześniej a wyjdzie że nie musiałem, to pech, nikt jeszcze nie trąbił, ale mówiąc egoistycznie, z mojej perspektywy moje zdrowie jest ważniejsze dla mnie niż to że ktoś się śpieszy. Jedyne na co uważam w takim przypadku to by nie dostać w dupę, więc zerkam na lusterka.

To chyba tyle wniosków, jazda w deszczu stała się nieco bardziej wymagająca, ale za to mniej straszna, póki przestrzegam tych zasad. Czy może macie jakieś swoje uwagi dotyczące pokonywania kilometrów kiedy niebo wam się wali na głowy?

Pozdrawiam i LwG 

Komentarze : 9
2015-06-07 00:01:12 tosyu

@left 4 dead

Jeszcze apropo ścisku baku, to nie chodzi że na mokrym, to jest dobre (przynajmniej dla mnie) cały czas, nogami "trzymam" się motocykla, a dzięki temu mam ręce luźne, wtedy na dołkach nie ma skoku gazu a i o wiele lepiej "czuję" motocykl. W zasadzie ręce są tylko by prowadzić kierownicę, czasem odepchnąć w przeciwskręt, czasem utrzymać złożenie itd. Po prostu odnoszę wrażenie że to pozwala na lepszą koordynację góry no i dupa nie podskakuje jak na coś wjadę.

2015-06-06 23:56:56 tosyu

Nie mierzyłem, muszę to nadrobić :)

Generalnie jeśli na suchym mogę sobie pozwolić na większy luz, to na mokrym nie ma takiej opcji, przewidywanie to już poziom "jasnowidza" :D Staram sobie czasem mówić na głos co się dzieje dookoła kiedy czuję że mam problem ze skupieniem (jak np. dużo się dzieje naraz)

Manetkami też bym nie pogardził, ale nie wiem czy w prostej elektryce CBF125 jest w ogóle możliwość podłączenia takiego ustrojstwa.

2015-06-03 14:40:16 Katje

No właśnie na oponie powinieneś mieć napisane, kiedy została wyprodukowana. Bieżnik jest ale pytanie ile go jest. Nie mierzyłeś?

Co do jazdy w deszczu to przejechałam tak trochę kilometrów, nie pamiętam na co uważałam, na pewno na znaki poziomie, piach, studzienki i inne śliskie syfy i tyle, zakręty też pewnie robiłam kwadratowo a tak to raczej technika jazdy podobna, tylko jeszcze większa koncentracja, przewidywanie itd., bez gwałtownego przyspieszania, hamowania, i chyba to najważniejsze.

Oj tak i przeciwdeszczowe graty to dobra rzecz. Manetkami podgrzewanymi też nie pogardzę w takiej sytuacji.

2015-05-29 16:44:20 mufka

1. Załóż sobie gmole, to przy następnej glebie nie dostaniesz strzała od moto.
2. Weź sobie 2-4 godzinne szkolenie np. w Kulikowisku, albo w Paramoto, lub w Promotorze. Książka jest fajna, ale tylko instruktor Ci powie, co robisz źle. Sądząc z tego co piszesz to dosiad u Ciebie leży.
3. Na śliskim hamowanie silnikiem + umiejętna redukcja + przedni hamulec, ale to też instuktor Ci powie
4. Nauka metodą kolejnych gleb ma tę wadę, że w końcu któraś wyłączy Cię z użytku.

2015-05-27 21:50:42 left 4 dead

jak moto ma 3 lata, one mogą mieć 4 lub 5(zobacz DOT). Wiesz, kolesie na sportach potrafią latać litrami na łysych, spalonych gumach, ale Ty jak masz jakieś wątpliwości załóż sobie dobre nówki, na zdrowiu nie ma co oszczędzać. jak te mają jeszcze ok bieżnik, pójdą pewnie na allegro, ktoś z małym budżetem chętnie kupi. opona to podstawa.
co do dociążania przodu to nie znam tematu, siedzę po prostu wygodnie na motocyklu i hamuję sobie. cała moja filozofia hamowania polega jedynie na hamowaniu silnikiem, deptania tyłem i delikatnym obchodzeniu się z klamka przedniego. myślę, że określenia ''delikatnie'' i ''z wyczuciem'' mają tu wartość kluczową :)

2015-05-27 18:45:07 tosyu

hej @eft 4 dead

Dzieki za tipy, zawsze z checia je czytam. Nie uważam nikogo porad za przemądrzanie się :)

Książki podałem jako tako takie źródło, ale to moje własne wnioski. Przy hamowaniu tyłem jak i przodem masę przenoszę zawsze na przód (fizyka jest nieubłagana) stąd wyszedłem że po co mam ryzykować uślizg tyłem kiedy akurat zmniejszam mu przyczepność ;-) Już jedną glebe tak zliczyłem. Przodem hamuje lżej stąd biorę większą poprawkę na dystans.

Napęd rozłączam w zasadzie z dwóch względów, raz, hamowanie tyłem, dwa jak zejde do dwójki i okaże się że nie musze stopować dodaje gazu nawet lekko i rzuci mnie do przodu delikatnie, boje się uślizgu, stąd łatwiej i płynniej jest mi dodawać gazu stopniując sprzęgło.

Ale ok, biore wasze uwagi do serca :) popróbuję, thx

PS. Już pisałem kiedyś że oponki to Continental Conti-Go w dobrym stanie (bieżnik jest) ale szczerze, za cholere nie wiem ile one mają lat, w dotyku niby miękkie, moto ma 3 lata, zastanawiam się czy dla pewności lepiej ich nie zmienić.

2015-05-27 18:24:52 left 4 dead

ja jak zaczynałem jeździć ''na poważnie'' olałem całą literaturę i Tobie też to polecam. dlatego, że masz za sobą dwa przykre doświadczenia i nadmierna ilość fachowej może wprowadzić w Twoim umyśle niezdrowy zamęt.
więc napiszę jak ja to robię
jeśli chodzi o wysprzęglanie silnika, to czy na suchym, czy na mokrym nigdy tego nie robię. dopiero jak stoję na światłach wrzucam luza. hamuję zatem tyłem i nic się nie dzieje, wręcz przeciwnie hamując tak, z odpowiednim zaplanowaniem manewru oszczędzasz : opony, paliwo i klocki. nie wpadam przez to na mokrym w poślizgi, a mój motor dosyć mocno hamuje silnikiem.
następna sprawa to hamowanie tyłem - im bardziej mokro tym częściej używam tyłu, nie ufam wtedy przodowi. a ogólnie to na suchym tak jak saymon_125 około 75% przodem a tył ma funkcje jedynie pomocniczą
w temacie czekania 30 min. aż deszcz spłucze śliskie też olewam to zupełnie. jeżeli opanujesz hamowanie przestaniesz na to zwracać uwagę - tłustego deszcz i tak nie spłucze w 30 min, maż z wody i kurzu. trza uważać cały czas
baku nie zauważyłem, żebym ściskał mocniej nogami na mokrym
nie jestem zbyt widoczny, mam całe czarne ciuchy i czarny motor

zawsze z zainteresowaniem czytam Twoje przemyślenia i śledzę drogę którą podążasz. wszystko powyżej nie napisałem po to, żeby podważać Twoje teorie, albo się wymądrzać. chciałem Ci tylko pokazać, że wszystko jest względne. zatem co mogę doradzić ?
po pierwsze : musisz się wyluzować
po drugie : jedź w deszczu na równy parking i blokuj tył w czasie jazdy najpierw na wprost. musisz oswoić się z tym, że poradzisz sobie z uślizgiem, musisz pewnie się poczuć w uślizgu. krótkie blokady koła i szybkie odpuszczenia hamulca. zraziłeś się do tylnego hampla i teraz musisz go okiełznać i wyczuć. ja na mokrym lub sypkim wręcz nie dotykam przedniego hamulca podczas manewrów z niedużą prędkością, bo to może skończyć się glebą. w sumie to bardziej ufam tyłowi - tył łatwo opanować, jak się wie kiedy zaczyna się ślizgać - do tego potrzebny jest trening
po trzecie : przenigdy nie odłączaj napędu w czasie jazdy - nabędziesz dziwnych nawyków. za dużo rzeczy podjąłeś - hamowanie i odłanczanie napędu. pamiętaj, że załączenie napędu spowrotem też może spowodować uślizg
po czwarte : olej na razie literaturę i nie wdrażaj na siłę przeróżnych zastosowań, póki nie znasz dobrze swojego motocykla.
ostatnia sprawa to opony. jak masz jakąś chińiówę to różnica w prowadzeniu na ''markowych'' będzie potężna - wiem, przerabiałem
a na moke lepiej wyjeżdżać na ciśnieniu nieco niższym niż zalecane. powodzenia!

2015-05-27 15:14:27 tosyu

Ja nie wiem czy robisz źle czy nie :D Sam się dopiero uczę, wnioski które wyłożyłem to z własnych doświadczeń (w tym gleby) oraz lektur książek Davida L. Hough.

Luz stosuje tylko kied wydaje mi się że tylne koło może ślizgać przy hamowaniu silnikiem. W każdym innym wypadku zwalniam silnikiem i dokańczam przedni+tylny z nadal sprzężonym napędem (chwilowo, biegi też musze zrzucać).

Thx za komentarz, pozdrawiam

2015-05-27 15:08:51 saymon_125

"Zero hamowania tylnym kołem"
"Zero hamowania silnikiem"
"Jedyny sposób w jaki hamuje to wysprzęglenie silnika i hamulec przedni."

...może bardziej doświadczeni powinni się pierwsi wypowiedzieć, ale ja doszedłem do zupełnie przeciwnych wniosków też trochę już jeżdżąc w deszczu.
Jak najbardziej wspomagam przedni hamulec tylnym. Tyle, że delikatnie i z umiarem.
Jak najbardziej do powyższego dodaję hamowanie silnikiem, zwłaszcza na mokrych nawierzchniach.
Jak ognia unikam jazdy na motocyklu na luzie (lub wciśniętym sprzęgle), w każdych warunkach, na prostej, na zakręcie, podczas hamowania...

Jeśli robię źle, proszę mnie zjechać... wyciągnę z tego lekcję.

Pozdro!

  • Dodaj komentarz

Tagi

ćwiczenia (2), autostrada (1), blokada (1), cbf (1), cbf125 (20), deszcz (2), diy (1), droga (5), fotki (7), gleba (1), moto (1), nauka (1), osobówki (1), pogoda (1), po szlifie (2), ranek (2), regulacja świateł (1), szlif (1), warsztat (3), Wideo (1), wiosna (2), wycieczka (1), Wypadki (4), YouTube (1), zawory (1)

Kategorie